niedziela, 1 września 2013

Rozdział 2.

1.Były 3 komentarze, które dopiero zobaczyłam teraz tj. o 23:23 w sobotę :P
2.będę to powtarzała za każdym razem CZYTASZ=KOMENTUJESZ
3. Teraz dajmy na to.. poproszę 4 komentarze, choć jak będzie więcej to się nie obrazę.
4. Moje gg:
służbowy: 47527287
prywatny:74568094
6. Więc jeśli chcecie być powiadamiane o nowych rozdziałach, przesunięciach, niespodziankach itp. piszcie na któryś z ww numerów. Treść: "Czytam 9W" 
7.Jeśli macie jakieś pomysły, to możecie pisać ^^ Jestem otwarta na propozycje, bo na razie mam tylko początek. Zupełnie nie wiem co może być dalej, więc możecie mi pomóc ;) 
8. Znowu zmiana daty :P Rozdział zaczyna się nocą z 26 na 27 czerwca. Czyli nasz wspaniały prolog, ale tez i ... bal.
Miłego czytania :* 
****
Emily próbowała usnąć. Spojrzała na zegarek. 2 w nocy. Nadal męczyła ją myśl o tych kotach. Nie raz na jej podwórko wchodziły koty. No ale jeden, albo dwa, a nie całe stado. 


Maya nie spała już 3 dni. Nie próbowała nawet usnąć. Piła całą noc kawę i słuchał muzyki na  słuchawkach. Kolejny dzień męczyłby ją koszmary. Te same co Emily.

Od afery z kotami na podwórku obie codziennie miały dziwne, podobne sny.
Tylko z tą różnicą, że Em nie wierzyła w takie coś. Uważała to za zbieg okoliczności, głupi przypadek czy nawet nieśmieszny żart.


A za to May bała się. Uważała, że to może coś znaczyć. Nigdy nie przejmowała się drobnostkami, no ale 7 kotów patrzących na ciebie tymi świdrującymi, zielonymi oczami?! Tego było za wiele.
Emily po raz kolejny przekręciła się z boku na bok. Przytuliła głowę do poduszki i zaczęła liczyć "baranki". Po kilku minutach udała się do krainy Morfeusza na zasłużony odpoczynek. 


Maya usiadła na fotelu. Wypiła już kolejną kawę, choć i tak jej nie pomagało. Oczy same się zaklejały. Nawet głośna muzyka jej nie pomogła. Usnęła.
I tak dwie przyjaciółki, oddalone od siebie o kilka przecznic, miały ten sam sen...


Maya biegła obok mnie. Uciekałyśmy przed czymś. Nawet nie wiem przed kim. choć pierwsze pytanie, które się pojawiało w głowie: dlaczego?
Nie bałyśmy się tego. Byłyśmy spokojne. May co jakiś czas rzucała mi swoje szczere uśmieszki, ukazując białe zęby. 
Było bardzo ciemno, ale to nie przeszkadzało, żebym zobaczyła jej granatowo-złote oczy, które zazwyczaj były zielone z szarymi przebłyskami. 
Nagle obie znalazłyśmy się przed małym, drewnianym domkiem. To coś co za nami biegło okazało się lwicą. Czyli nie uciekałyśmy, tylko doprowadzałyśmy ją do celu. 
Przeszła między nami i udała się do drzwi i tam przemieniła się w piękną, blondwłosą kobietę. Była naga. Stała do nas tyłem, lecz nagle obróciła głowę i przeszyła nas swoimi niebieskimi oczyma. Wtedy rozpoznałam w niej znaną aktorkę. Ona wyciągnęła do mnie rękę. Obie z Mayą próbowałyśmy jej dotknąć, lecz na nic były nasze starania. Nagle wskazała palcem na mój nadgarstek. Odruchowo na niego spojrzałam. Był taki jak zwykle. Lecz po chwili poczułam palący ból. Przeszywał całe moje ciało. Czułam go na każdym milimetrze mojej skóry. Zawyłam z bólu. Po chwili usłyszałam także krzyk mojej przyjaciółki, lecz nie miałam odwagi, żeby otworzyć oczy. 
Choć: odwagę miałam. Tylko nie chciałam tego widzieć. Wiedziałam, że  z nami dzieję się coś okropnego. 
Nagle ból znikł. Pękł jak bańka mydlana. Zaczerpnęłam głęboki oddech, a po chwili stał się on równy. rzuciłam znaczne spojrzenie May. Klęczała, ledwo żywa, ciężko oddychając. Wpatrywała się w swój nadgarstek. Odruchowo spojrzałam także na swój. Wypalona tam była dziewięcioramienna gwiazda. W kolorze bordowym. Blondynka wzniosła rękę ku górze i zobaczyłam, że ona ma taki sam znak, tylko, że granatowy. Wstałam, wytrzepałam niewidzialny kurz ze spodni i odwróciłam się w kierunku domu. Tamtej kobiety już nie było. Byłam zła. Chciałam krzyknąć, lecz żaden dźwięk nie wydobył się z moich ust. 
Znowu poczułam ból.
tym razem ostrzejszy, intensywniejszy, i nie na ręce tylko w głowie.
"Znajdź nas, proszę" 
To zdanie rozchodziło się echem po mojej głowie. Znowu upadłam. Przewróciłam się i sturlałam z tej górki, pod sam dom. Ledwo co podeszłam do drzwi i zaczęłam się do niech dobijać.
Odpowiadała mi cisza. Wstałam przytrzymując się framugi. na drzwiach w miejscu okienka było małe lusterko.  
To co zobaczyłam bardzo mnie przeraziło. 
Miałam jaskrawo czerwone oczy i całą twarz brudną od krwi. Otworzyłam usta, po czym od razu je zamknęłam. Zamiast zwykłych trzonowców miałam kły. Jak u wilka, psa lub... wampira. 
Odwróciłam się przerażona. Teraz dopiero dostrzegłam, że moja przyjaciółka jest cała biała  Nie  nie blada. Wyglądała, jakby mgła spowiła jej ciało i osadziła się na włosach grubymi warstwami. 


I wtedy Emily i Maya obudziły się przerażone. Ciężko oddychały. Spały zaledwie 25 minut, mimo iż wydawało się, że ten sen trwał w nieskończoność. 
Mimo, że spały tylko trochę, były jeszcze gorzej zmęczone.


Em zaczęła płakać. Wszystko ją bolało, piekło, szczypało. Wtedy przypomniała sobie o wypalonym znaku na ręce. Niepewnie, trzęsącymi się rękoma podwinęła rękaw piżamy i krzyknęła bezgłośnie. 
Na ręce miała wypaloną, bordową gwiazdę. 


Maya podniosła się gwałtownie, założyła kurtkę i wybiegła z domu. Chciała jak najszybciej spotkać się z przyjaciółką. Całą drogę patrzyła na swój nadgarstek i granatowy symbol gwiazdy wypalony przez sen. 
-Zrozum wreszcie!- pisnęła May. Emily próbowała zmyć tatuaż z ręki, choć bezskutecznie.- To nie jest przypadek. To musi coś znaczyć.
-Przesadzasz. Takie sny mogą każdemu się zdarzyć.
-No, ale żeby przez sen ktoś zrobił si tatuaż?! 
-To się zmyję, zobaczysz.- mruknęła nieprzekonująco.
-Sama siebie okłamujesz. Miałyśmy ten sam sen. Znowu. Mamy jakieś dziwne tatuaże na rękach, a do tego ty masz bordowe oczy!
-Jakie?!- pisnęła z niedowierzaniem i upuściła gąbkę. Podbiegła do lusterka. 
Takie same jak we śnie... 
-Widzisz. Za to ja mam granatowo-złote. To nie przypadek Emily- Maya złapała przyjaciółkę za ramiona i potrząsnęła nią.- Musimy znaleźć ten dom i dowiedzieć się co z nami nie tak. 
-Dobrze. Ale po balu. Ok?
-Ok.
Przyjaciółki się mocno przytuliły. Wokół Em pojawiła się brudnoczerwona poświata, a May była otoczona jasną, białą mgiełką. 
Dziewczyny tego nie widziały. Nikt tego nie widział.
Oprócz blondwłosej kobiety, która siedziała na oknie w postaci jastrzębia. 

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Ale wydaje mi się jakiś krótki,ale nie ważne ^^. Czekam na nn. <3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny:))
    ale sny ja nie moge<33
    czekam nn;*********************

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest suuuuper<33
    czekam nn;***********************

    OdpowiedzUsuń