niedziela, 13 października 2013

Rozdział 7.

1. Szkoda, że tak mało komentarzy :(
2. Myślałam, że jak nie dodam rozdziału to ktoś jeszcze skomentuje.
3. Następnym razem jak nie będzie 3 komentarzy to nie dodam rozdizału :(
4. Dziękuję Stelss za ten komentarz :D Teraz bd wiedziała, żeby oddzielać Em od May. A te błędy ortograficzne to chyba większość literówek.
5.A co do długości rozdziałów. Ja mogłabym pisać dłuższe, ale właśnie o to chodzi, żeby urwać w odpowiednim momencie ;)
6. Jeśli dajecie "+1" mojemu postowi, to zostawcie od razu komentarz.
7.CZYTASZ=KOMENTUJESZ
A teraz zapraszam na 7 :*
********
Ciarki przeszły po plecach Em. Nagle poczuła się słaba, bezbronna i strasznie zmęczona.
-Coś jest nie tak.- mruknął przerażony Zeus. Podszedł do swojej podopiecznej. Spojrzał w jej oczy, a te zaraz się zamknęły. Powieki były ciężkie nie do zniesienia. Błądził spojrzeniem po jej twarzy.  Usta był lekko fioletowe, skóra biała. Na policzkach porobiły się czerwone niteczki przypominające pajęczynę. Dotknął jej nadgarstka. Puls gwałtownie zwalniał.
-Przecież jesteś nieśmiertelna!- krzyknął.


-Czuję się jak nowo narodzona!- pisnęła May. Zaczęła stąpać po ścieżce, pozostawiając ślady białej mgiełki zamiast odcisków stóp. Podbiegła do strumyka z szerokim uśmiechem na twarzy. Podciągnęła szatę i stanęła na środku. Woda przyjemnie muskała jej łydki. Wokół niej zebrało się pełno leśnych zwierząt z czerwonymi oczami. Lecz nie bała się tego. Wiedziała, że to wytwór jej wyobraźni. Kucnęła na jednym z kamieni i spojrzała na swoje odbicie. Na jasnej twarzy pojawiły się rumieńce. Usta nabrały koloru maliny. W jej granatowych oczach można było zauważyć złote plamki, a białka lśniły jak małe diamenty. Uśmiechnęła się dumna z siebie i tego co może teraz robić.
No właśnie!
Wyciągnęła rękę przed siebie.  Skoro mogła wytworzyć zwierzęta za pomocą wyobraźni to ciekawe co się stanie, gdy mocno się skupi...
Zamknęła oczy, rękę ścisnęła w pięść, usta lekko otworzyła i szeptała ledwo słyszalne słowa. Po chwili wokół niej pojawiła się postać. Cała była biała. Nie, nie blada. Wyglądała jak duch.
-Kim jesteś?- Maya gwałtownie wstała. Stanowczo spojrzała się na postać, która latała nad jej głową.
-Nie wzywałaś mnie?- zaśmiała się piskliwym głosikiem dziewczyna i zatrzymała się przed nią.
-Chciałam porozmawiać z kimś z zaświatów...A no tak! Umarłaś.
-No to kochana, Amerykę odkryłaś! Niczym mój wuj Krzysztof. 
-Kolumb był twoim wujkiem?!
-No tak. A teraz razem latamy wokół ziemi i obserwujemy ludzi. Wiesz co się ciekawego dzieję na świecie?! Na przykład: wcześniej obserwowałam jak pewna dziewczyna umiera!- zaśmiała się znowu dziewczyna.
-To nie jest śmieszne. A co by było jakby to był któryś z twoich potomków?! Bardzo daleki, no ale potomek...- tłumaczyła Maya.
-No, ale nie była. Raczej to ty powinnaś płakać.
-Niby dlaczego?- zaciekawiła się blondynka.
-Myślałam, że kochasz swoją przyjaciółkę, tę całą Emily... Gray.- duch zachichotał i znowu zaczął szybować wokół May.
Dziewczyna była roztrzęsiona.
Czyżby jej przyjaciółka nie przeżyła obudzenia mocy? Albo czy w ogóle się do tego nadawała? Nie możliwe, żeby umierała!
-HADESIE!- krzyknęła zrozpaczonym głosem Maya.-HADESIE, błagam!
-W czym mam ci pomóc? Śpieszę się...- mruknął rozdrażniony- Z... ktoś bardzo pragnie utrzymać jedną osobę przy życiu, a jest za słaby, żeby jej pomóc.
-Przecież mówiłeś, że ktoś tam zabiera wam moc i sam też nie jesteś silny!
-Ale JA jestem panem życia i śmierci.
-Ja jestem czarodziejką życia i śmierci. Wydostań mnie stąd. Chce do mojej przyjaciółki.
-Niestety. Ja ci nie pomogę. To twój wiat i tylko ty wiesz gdzie jest wyjście.- mruknął i zniknął.
-Hadesie! Jesteś mistrzem w denerwowaniu ludzi! Pobiłeś nawet mój rekord! A teraz koniec żartów i wracaj mi pomóc!- krzyknęła rozdrażniona.- Hadesie proszę, pomóż. Tu chodzi o życie mojej przyjaciółki!- teraz usiadła na brzegu i zaczęła  płakać. Białe łzy spływały po jej policzkach, dłoniach, rękach, aż w końcu spadały na ziemie wypalając w niej ślad.
-Dobra Maya ogarnij się.- otarła łzy rękawem.- Siedząc i płacząc nie pomożesz jej.
May wstała i przełknęła ślinę. Postąpiła krok na przód i nagle poczuła ogień palący ją od środka. Lecz jej to nie zabolało, tylko dodało odwagi i determinacji. Spojrzała w dół. Pod jej stopom była spalona dziura. Nagle popiół zaczął tworzyć się s wąską linię, która ciągnęła się w kierunku lasu. Blondynka zaczęła podążać w tamtym kierunku. Ostrożnie podążała krok po kroku, nie oglądając się za siebie. Duch siostrzenicy Kolumba leciał za nią i obserwował to co się dzieję z młodą czarodziejką.
-Jestem ciekawa czy tobie też się uda... Może twoja koleżanka trafi tam gdzie ja? Wiesz, mam nadzieję, że ta cala Emily będzie dobrą przyjaciółką, to wtedy będę mogła się z nią zakumplować.- duch cały czas chichotał, aż w końcu May zdenerwowana zatrzymała się i obróciła w kierunku dziewczyny.
-Zniknij.- mruknęła. Oczy całe zalśniły bielą, a mgiełka wokół jej ciała zrobiła się gęstsza i wyraźniejsza. Duch rozpłynął się wraz z powietrzem. Maya ruszyła dalej za szlakiem popiołu. W pewnym momencie stanęła przed dziura. Była całkowicie ciemna. Dziewczyna pochyliła się nad nią i włożyła rękę. Gdy ją wyjęła dłonie pokrył czarny dym. May zaczęła go zdmuchiwać, ale niestety czerń osadziła się na pomalowanych na czerwono paznokciach i wyglądało tak, jakby się paliły.
-Jeśli chcesz tędy przejść musisz coś poświęcić.- szepnął niski głos tuz nad uchem blondynki.
-Cokolwiek chcesz dla uratowania mojej przyjaciółki


Emily leżała w bez ruchu. Chciała się ruszyć, zgiąć palce albo nawet mrugnąć. Lecz niestety nie mogła. W jej duszy działa się walka między życiem, a śmiercią...

Podążałam w zupełnej ciemności. To było zupełne przeciwieństwo tego świata, przez który szłam, żeby się uwolnić. Determinacja, odwaga, pragnienie napełniało moje serce i rozum jeszcze kilka godzin temu. Bardzo chciałam wrócić do domu. Teraz jakby zostałam zmuszona do tego. nic nie było widać. Zupełna ciemność i nawet mój sokoli wzrok nie pozwalał mi zobaczyć dokąd tak podążam. W tle było słychać krzyki ludzi. Piekielne, przebijające ciało, aż do szpiku kości głosy. Delikatny podmuch wiatru posuwał mnie do przodu, a z każdym przebytym centymetrem wszystko zanikało. W końcu stanęłam przed jasną bramą, której wcześniej nie było widać. Ostry wiatr uderzył w moje plecy tak, że straciłam równowagę i wpadłam na zrobioną ze złota bramę. Gdy tylko jej dotknęłam moja aura zaświeciła na bordowo, a wszystko dookoła mnie stało się jasne. Odwróciłam lekko głowę i zobaczyłam dusze przykute do skał lub ziemi. W okół nich było pełno ognia. Przy każdym martwym ciele stał strażnik i pilnował go. Przestąpiłam krok na przód i znalazłam się przed długimi schodami. nie było tu, aż tak ciemno. Szare, kamienne, wąskie schody. Co jakiś czas był pozapalane pochodnie. 
-Tak nie może być!- mruknęłam, a mój głos rozniósł się echem.- W końcu jestem wampirem. Mogę jakoś szybciej tam dotrzeć! 
Wzięłam głęboki oddech i starałam się przypomnieć co mówił mi mój opiekun... 
Nagle coś zaświtało mi w mojej głowie. Uśmiechnęłam się szeroko wysuwając kły na dolną wargę. Oczy zapłonęły mi brudną czerwienią. To było czuć. Kiedy coś się zmienia w tobie. Moje białka teraz były bardzo ciepłe. Całe to ciepło roznosiło się po moim ciele. 
-Drogie powietrze. Ty ochładzasz nas latem i ogrzewasz zimą. Ty przynosisz ciepłe wody i chłodne deszcze. Pozwól mi teraz zjednoczyć się z tobą. Chcę być częścią ciebie. 
Nagle moja szata zniknęła. Z przerażeniem i lekkim zażenowaniem spojrzałam po sobie. Coś tu wyszło nie tak. Choć...
Ogromna ilość powietrza wypełniła moje płuca. Nie mogłam się go pozbyć. Moje ręce zaczęły znikać, a w ich miejsce pojawiała się kupka powietrza. Choć ktoś mówił, że powietrze jest bezbarwne  to ten gaz w który się zamieniałam był lekko złoty. 
Gdy już cała zamieniłam się w ducha powietrza mogłam spokojnie polecieć w górę. Było szybciej i sprawniej, niż gdybym wbiegła z wampirzą szybkością. Na szczycie schodów było lustro. Spojrzałam w swoje znikome odbicie. Ujrzałam złotą mgłę, która przypominała kształt dziewczyny. Można było odróżnić każdy jej włosek, rysę, bliznę, a nawet kształt oczu czy nosa. 
-Magiczne.- powiedziałam, lecz zamiast słów z moich ust wydobyły się kłębki bordowej pary. 
-Dziękuje ci powietrze. Teraz znowu chcę wrócić do pierwotnego ciała.- dodałam. Po chwili na miejscu mgły była ta sama dziewczyna. Znowu w szacie. 
Kolejny raz ostry podmuch wiatru uderzył mnie w plecy. Przeszłam przez złotą bramę i oślepiło mnie jej światło. 
-Wiem kim jesteś.- powiedział jakiś głos. 
-A ja nie wiem kim ty jesteś. Może się przedstawisz? 
-Jestem twoją mroczną stroną.- znowu mruknął ten głos. Dziewczyna taka sama jak ja wyszła zza białego filara. 
-Po co tu mnie chcesz?
-Chcę wrócić na ziemię. Zamiast ciebie oczywiście.
-Po co? Nie możemy  pójść na kompromis? Dwie w jednym ciele. Co ty na to?
-Chyba kpisz.- zasyczała, a w okół niej pojawiły się węże. Trochę się tego przeraziłam.- Kendall już tak zrobił. I co teraz ma? Ten dobry zaczął kontrolować jego ciałem i nie ma nic do gadania.
-No, ale ja taka  nie jestem! Słowo harcerza!- wzniosłam ręce w geście obronnym. 
-Żeby to cię nasza matka zobaczyła. 
-Ona nie żyje. Niedaleko jest piekło, wiec pewnie gdzieś dalej jest niebo i czyściec. W którymś z nich na pewno będzie.
-Ona w cale nie umarła. Ją porwały mroczne siły. Dlatego ja chcę wrócić na ziemię, żeby ją uwolnić. 
-Słucham?! Jak to, n-nie umarła?!- pisnęłam i nie zwracając uwagi na węże podeszłam do mojego sobowtóra. 
-Cały czas żyję na ziemi. Tak jak rodzice innych osób z Dziewiątki. 
-Ja ją uratuję. Tylko powiedz mi jak mam wrócić na ziemię?
-Ktoś ci musi pomóc. Niestety to nie będę ja. Nie zrobię tego. 
-Dlaczego? Nie chcesz uratować naszej mamy i taty?
-Nie o to chodzi! Po prostu nie umiem. 

5 komentarzy:

  1. Super rozdział, ale dlaczego taki krótki? Pisz dłuższe i możesz pisać perspektywe innych nie tylko May i Em. Ogólnie rozdział wspaniały tylko dlaczego taki krótki noo. Dodawaj dłuższe proszę ^o^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra!! :) Tym razem mi się bardzo podobało. Dziękuję za wysłuchanie i skorzystanie z mojej rady :) O wiele lepiej się czytała. Teraz nie mam żadnych uwag co do twoich rozdziałów. I również przystanę na propozycję Julki Pyrki. Możesz pisać też z perspektywy innych, aby lepiej wdrążyć nas w życie "Dziewiątki" i pokazywać nam ich reakcje na obecny świat w którym żyją dłużej niż główne bohaterki. Rozdział świetny i z niecierpliwością czekam na następny :)
    Pozdrawiam Stelss :*

    OdpowiedzUsuń
  3. OOOooo... świetny ci wyszedł : D Nie można do niczego się przyczepić. Bardzo fajnie się go czytało ;) A co z resztą bohaterów... zaiskrzy pomiędzy kimś? Jestem tego bardzo ciekawa hihihihi ;D Do następnego :) Buziaki :******

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow o.O Końcówka jest...no po prostu Wow o.O To niech kurde ktoś jej pomoże, aby znowu była na ziemi! Musi ratować swoją matkę! ^ ^ Rozdział super ;* Czekam nn :)
    http://morze-krwi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. super może teraz notka o may i kendallu plose:(( świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń